Main menu

iPhone – kilka spostrzeżeń

Jak wspomniałem w jednym ze wcześniejszych postów (iPhone – przede wszystkim user experience), chciałbym się podzielić z Wami kilkoma własnymi spostrzeżeniami na temat związany z codziennym użytkowaniem iPhone’a. Jak zawsze, zahaczają one o tematykę użyteczności oraz odczuć użytkownika związanych z interfejsem. Tym razem będą to moje własne odczucia, jako że od niedawna stałem się posiadaczem tegoż telefonu.

Wbrew popularnym opinią uważam, że jest to jeden z lepszych aparatów, z jakich można korzystać. Bynajmniej nie mam słabości do produktów Apple, jednak coś jest narzeczy, że przez jednych ten telefon jest lubiany, zaś przez innych znienawidzony.

To co, zaczynamy?

Autokorekta


Autokorekta ma za zadanie wyeliminowanie przypadkowych błędów w postaci zwyczajnych literówek czy błędów ortograficznych. Dodatkowo w przypadku iPhone’a połączona ona została z podpowiedziami w postaci wyrazu, jaki chcemy potencjalnie wpisać. Z pozoru rzecz przydatna, wygodna i przyjemna. Byłoby tak, gdyby zbudowanie interfejsu autokorekty było dopracowane.
Na powyższym rysunku możecie zobaczyć w jaki sposób sugerowane są poprawki lub uzupełnienia wpisywanego wyrazu. W czym tkwi przysłowiowy szkopuł? Podczas pisania, gdy system stwierdzi, że popełniamy błąd, sugeruje nam podpowiedź. W momencie, gdy podpowiedź jest tym słowem, jakie chcemy / chcieliśmy wpisać, wszystko jest ok. Gorzej, gdy chcemy wpisać inne słowo i w momencie wyświetlania podpowiedzi naciśniemy „spację”. Wtedy wyraz pokazywany w chmurce zostaje wstawiony do treści wiadomości. Potrafi to być o tyle denerwujące, że nie ma (albo jeszcze jej nie odkryłem) możliwości dodawania nowych haseł do słownika, zaś zasób słów w domyślnej wersji jest czasami niewystarczający. Aby anulować podpowiedź, należy trafić w malutki znak „x”. Niezbyt to wygodne i ergonomiczne. Tutaj moim zdaniem Apple się nie popisał. Owszem, istnieje możliwość wyłączenia autokorekty, ale … nie na tym rzecz polega. Powinno to być zrobione lepiej.

Dyskusja sms-owa

Mając starą komórkę, postrzegałem sms-y jako oddzielne wiadomości, zawierające określoną liczbę znaków każda. W przypadku iPhone’a sposób postrzegania dyskusji sms-owej zmienił się diametralnie. Są one wyświetlane w postaci dymków, niczym chat. Każda nowa wiadomości opatrzona jest datą i zostaje przyporządkowana do poprzednich „dyskusji”. W jaki sposób wpłynęła na mnie taka forma obrazowania sms-ów? Ku mojemu zaskoczeniu, zacząłem wysyłać krótkie, kilkuwyrazowe sms-y, co mi się poprzednio zdarzało dosyć sporadycznie. Zazwyczaj były to poematy wykorzystujące maksymalną liczbę znaków. Od momentu posiadania iPhone’a, wiadomości skróciły się diametralnie – bynajmniej nie za sprawą innego interfejsu tworzenia wiadomości. Mój model mentalny dyskusji z komunikatorów czy chatów, w dosłowny sposób przeniósł się na postrzeganie sms-ów. I to jest dla mnie sporym zaskoczeniem. Czy Wy macie podobne spostrzeżenia?

Dzwonienie

Dzwonienie do kogoś z telefonu z ekranem dotykowym ma to do siebie, że obawiasz się iż przytykając ekran do policzka czy ucha, niechcący naciśniesz przycisk „rozłącz” (notabene umieszczony na ekranie). Tutaj Apple wykazało się jednak znakomitym wyczuciem sprawy. W momencie zbliżenia telefonu do twarzy (podczas rozmowy), ekran natychmiast się dezaktywuje i wygasza. Dzięki takiemu rozwiązaniu nie ma możliwości przypadkowego rozłączenia rozmowy przez nieuważne wciśnięcie przycisku. Mała rzecz a jakże cieszy :)

Odtwarzanie muzyki

Kolejnym pozytywnym zaskoczeniem było dla mnie zachowanie odtwarzacza muzyki. W momencie przychodzącego połączenia, muzyka wycisza się delikatnie, zaś po odebraniu połączenia automatycznie się zatrzymuje. Zaoszczędza to niepotrzebnej szarpaniny i pośpiesznego poszukiwania opcji „pauza”. Po zakończeniu rozmowy, muzyka automatycznie wznawia się, łagodnie podgłaśniając. Gdy zaś słuchamy muzyki przez słuchawki, po odłączeniu ich od urządzenia, utwór automatycznie się zatrzymuje. Po ponownym podłączeniu ich do gniazda, ostatnio słuchany utwór wznawia się od momentu wstrzymania, łagodnie podgłaśniając. User experience w tym momencie jest bardzo wysokie ;)

Reasumując, pomimo niektórych niedoróbek, iPhone posiada dosyć przyjazny interfejs. Wygodnie korzysta się z tego urządzenia, zaś niektóre „smaczki” sprawiają, że chce się używać je jeszcze częściej. A co Wy sądzicie na ten temat? Może ktoś podzieli się swoimi doświadczeniami?

Od 2007 r. w branży digital... to dużo, czy mało? Usability, user-experience, interaction design, accessibility... nie lubię nazw, które są tworzone jedynie dla celów marketingowych. To, co jest na prawdę istotne (dla mnie) to czynniki, które popychają ludzi od osiągania swoich celów i realizowania swoich potrzeb. Co sprawia, że ten mechanizm działa jak dobrej jakości szwajcarski zegarek? W jaki sposób mogę dać ludziom to, czego potrzebują i w jaki sposób mogę uczynić ich życie łatwiejszym? Jaka jest siła motywacji, w jaki sposób połączyć potrzeby konsumentów i cele biznesowe. To są pytania, które mnie interesują i na które szukam odpowiedzi!

Website: https://www.usability-onair.com

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

FacebookRSS